Matema to mała rybacka wioska leżąca nad północno-wschodnim brzegiem Jeziora Malawi (w suahili Nyasa) w południowej części Tanzanii. Jezioro Malawi to 3 co do wielkości słodkowodne jezioro w Afryce i 8 co do wielkości na świecie. "Nyasa" w języku suahili oznacza "duży zbiornik wodny" – czyli po prostu "jezioro".
Do
Matemy jechaliśmy z Iringi ok. 450 km, jedyne 9 h samochodem.
Jedyne, bo biorąc pod uwagę stan niektórych dróg, korki czy
wypadki to naprawdę szybko. Po drodze mijaliśmy przecudne plantacje
herbaty i ciągnące się po horyzont pasma górskie. Przy drodze
można kupić bardzo tanią herbatę. J. twierdzi, że jest kradziona
z pola, dlatego jej nie kupuje – w końcu porządny z niego
Niemiec. Na drogach można spotkać bardzo dużo policjantów
kontrolujących prędkość i mimo że co chwile są tu garby
zwalniające, kierowcy jeżdżą jak szaleni. Oczywiście i mój szef
to crazy driver, przekroczył prędkość aż o 11 km/h –
kosztowało go to 30000 tsh (15e). Ponoć bardzo dużo kierowców
jeździ tutaj bez prawa jazdy - to by tłumaczyło tą ogromną liczbę
wypadków. Dojazd do Matemy nie jest łatwy bez
własnego transportu. Lokalne autobusy często zawodzą i podróż
nimi może trwać wieki.
Na
miejscu dopiero przekonałam się dlaczego Matema Beach uznawana jest
we wszystkich przewodnikach za najbardziej malowniczą plażę
Tanzanii. Zdjęcia mogą nie oddawać tego klimatu, bo mądra ja
zapomniałam ładowarki do baterii od aparatu i niestety większość
zdjęć jest zrobiona telefonem...
Innym projektem J. w Matema Beach jest „Titanic house”. Pod koniec budowy inwestor stwierdził, że dom już mu się nie podoba i postanowił oddać go
luterańskiej diecezji. Jednak „Titanic” nie sprawdził się jako
hotel, więc od 4 lat stoi pusty...
Na plaży poznałam Kennedyiego i jego kumpla, którego imienia nie
potrafię wymówić a co dopiero napisać... O dziwo, wiedzieli gdzie leży Polska i jaka jest stolica (może dlatego, że Kennedy
jest nauczycielem w pobliskiej szkole?). Ja przyznaję się od razu,
że zanim pojechałam do Tanzanii musiałam dokładnie wygooglować
co i gdzie.
Podczas spaceru przypadkowo
trafiłam na hotel prowadzony przez Niemca – Thomasa. Jak się
później okazało Thomas to dobry kumpel J. i oczywiście to jego
projekt. Noc w ekskluzywnym bungalow kosztuje 90000tzs (ok.45e), ale
jest też mniej wypasiona opcja za 20000tsh. Od maja do grudnia
ciężko z wolnymi terminami, bo Matema Beach jest oblegana przez
niemieckich turystów...

3 dni w Matemie szybko minęły i trzeba było wracać. W drodze powrotnej przejeżdżaliśmy prze Tokoyo i zatrzymaliśmy się na targu z bananami. J. kupił 20kg zielonych bananów za 4e. Zielone banany (takie które się gotuje) smakują jak ziemniaki i najczęściej są tu podawane z sosem pomidorowym, jakimś mięsem i ryżem.
pozdrawiam,
P.















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz